Coraz bliżej Święta - bo w końcu to już po dniu Święta Zmarłych... teraz można już zacząć nagonkę świąteczną. Choć przyznam, że Kaufland i inne sklepy dały radę wyciągnąć zapasy bobkowe przed 1 listopada. Trochę to żenujące, no ale taki mamy komercyjny świat.
Kiedyś mnie to denerwowało, że ledwo świeczki na cmentarzach ludzi zdążyli postawić na Wszystkich Świętych, a już za rogiem, w witrynie sklepowej, czają się Mikołaj z reniferami. Teraz jakoś podchodzę do tego ze spokojem, choć w dalszym ciągu jest to dość kiepski zabieg marketingowy.
Z drugiej strony nie mogę się doczekać, aż ozdobią miasta nutą świątecznych dekoracji. Ulice stają się przyjemniejsze a świat jakby trochę cieplejszy w te mroźne, polskie wieczory.
I mamy też z Partnerem taką małą świąteczną tradycję, związaną z komercjalizacją świąt. Mianowicie: czekamy - kto pierwszy - w telewizji wyczai reklamę Coca-Coli, która od zawsze była dla Nas symbolem zbliżających się Świąt.
W tym roku - 2011 - pierwszą reklamę Coca-Coli widziałam wczoraj (16.11.2011 r.). Niestety, nie jest to już reklama, którą uwielbiam (ta z ciężarówką z lat 90') i w dodatku była puszczona w nocy, ok. 24.
Oto ona:
[flv]auAaJ2T19aY[/flv]
Plusem jest to, że w tym roku ja wygrałam ;)
[flv]Sl7sJ78Gzjg[/flv]
[flv]HcvQogeY1ho[/flv]